Chodzi mi po głowie, co przede wszystkim spotkać się może z krytyką społeczno-towarzyską wobec mnie, czyli co świadczy o mojej niesympatyczności.
Słyszałem, że mój wygląd jest nielubiany.
Teoretycznie już o tym pisałem, ale z innej perspektywy, mianowicie pod kątem antykobiecości mojego wyglądu. A jest jeszcze i inna sprawa.
Rzecz w tym, że ponoć mam wygląd szokujący. Szokujący i przerażający.
Ja jestem osobiście bardzo odporny na szoki, no i oczywiście bardzo odporny na samego siebie i na swoje odbicie w lustrze, więc początkowo wierzyć nie chciałem, że niektórzy, może nawet wiele osób, odczuwa szok na mój widok. A jednak.
Cechy antykobiece, o których pisałem w pierwszym artykule na ten temat, czyli duża postura i oberwane stroje, być może też są tu winne. Ale tylko dodatkowo.
Ja się tak naprawdę dobrze znam na tym, co przeraża. Tradycyjnie najstraszniejsze elementy ciała to zawsze przede wszystkim zęby i włosy. Jest to stara wiedza z zakresu symboliki i magii ogólnie. Zęby to symbol agresji, a włosy to symbol siły. I promuje się we współczesnych czasach grzeczne ułożone włosy i grzeczne równe zęby, właśnie dlatego, że są to części ciała najbardziej wywołujące wrażenie. Promuje się ich grzeczny wygląd, bo żyjemy w czasach wydelikaconych tchórzy. Żyjemy w czasach, w których wywoływanie wrażenia na ludziach jest nielubiane.
Tymczasem moje zęby straszą czasem nawet i mnie, co jest zabawne. Są połamane, pociemniałe, a chociaż widać, że są chore, to ich widok wcale nie powoduje współczucia czy zatroskania względem mnie, bo wcale z nimi nie wyglądam jak sierotka.
A moje włosy to jeszcze inna sprawa. Jeszcze niedawno były krótkie, i może nie były wtedy tak straszne w wyglądzie, jak teraz, no ale właśnie, moje włosy bardzo szybko rosną. Bardzo szybko. Rzadko je czeszę i rzadko upinam, nosząc je rozpuszczone na ramionach. I wiem bardzo dobrze, że moje włosy straszą. Bo i bez nich, z moją bladą twarzą i podkrążonymi oczami mam wygląd topielicy, a jest on magicznie jeszcze bardziej umocniony przez moje gęste długie włosy.
I napisawszy o tych dwóch cechach mojego wyglądu, muszę przypomnieć powód, dla którego poruszyłem ten temat. Otóż podobno jestem szokujący z wyglądu. I wiem, że to w jakimś stopniu prawda, ale tak naprawdę ja u siebie tego w pełni nie widzę. No ale właśnie, szok zależy zawsze od odbiorcy. A ja jestem na szoki bardzo odporny.
niesympatyczny bo: wrogo nastawiony do ludzi
- czy to ładnie tak straszyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz